Dzień dziecka to dobry powód to powiedzenia paru słów o dzieciach. O tym, czemu jestem zafascynowana ich patrzeniem na świat i pokazaniem jak dużo powinniśmy się od nich uczyć. Tak, tak. My dorośli, od dzieci. Czasem patrząc na małego człowieczka, myślę, że z wiekiem tracimy cząstkę mądrości, która potem jest nam niezbędna do odczuwania szczęścia, radości i codzienności.
Z czym wam się kojarzy dziecko? Dla mnie kojarzy z prostotą, ale nie prostactwem. Z prostotą patrzenia na świat. Od razu powiem, nie należę do grupy ludzi nadmiernie ciumkającymi nad każdym wózkiem i kołyską, nie jestem też skrajnie nastawiona i nie widzę w nich małych potworów Długo były mi obojętne, dopóki nie zaczęłam się im przyglądać. Tak po prostu je podglądać, podsłuchiwać, podpatrywać jak one patrzą na świat.
Z tych moich obserwacji wyciągnęłam parę mądrości.
1. Dziecko najpierw spróbuje, potem oceni.
Nie ważne czy to jest skok przez płot, czy smak tej nowej zabawki. Naprawdę ono nie analizuje strat i zysków. Ono po prostu robi. Oczywiście, pojawia się argument, że dorośli dzięki analizie unikają problemów, strat itp. Nie mówię, że nie. Mając mądrość dorosłego i mądrość dziecka, możemy rozróżnić problemy, które trzeba zanalizować, od tych których rozwiązaniem jest próba. Ryzyko jest zawsze wpisane w sukces. Próbujmy, wygrywajmy, przegrywajmy, wstawajmy z kolan, ale próbujmy, a potem ocenimy czy było warto.
2. Dzieci mówią szczerze. To, co myślą i to, co widzą.
Dlaczego tak często bawią nas pytania kilkulatków? Bo są proste, banalne, ale my wciąż nie możemy na nie znaleźć odpowiedzi. Zdarza się, że dziecko powie szczerze, przechodząc obok czegoś, że jest brzydkie. Powie, że kogoś lubi, albo i nie. Czy to jest dobre? Jest szczere, a szczerość buduje zaufanie wśród ludzi, pozwala im lepiej współpracować. Mówiąc, komuś coś innego tylko dlatego, że myślimy, że powinniśmy tak zrobić, wcale nie jest dobre.
3. Dzieci bawią się życiem.
Tak po prostu. Tym, że trawa jest zielona. Że można nie nadeptywać na linie. Można liczyć czerwone samochody. Liczyć panów z brodą. Można też po prostu zjeść lody czekoladowe, brudząc przy tym całą swoją buzię. Można śmiać się bez powodu, uśmiechać do obcych. Można machać z samochodu do każdego. Ja zawsze macham dzieciom, bo pamiętam jaką frajdę sprawiało mi to parę lat temu, jak z autokaru machaliśmy do każdego kierowcy. I wiecie co? Dalej mam taką samą frajdę jak im odmachuje.
4. Dzieci wierzą.
Jak to się dzieje, że z wiekiem coraz mniejszą wagę przykładamy do tego, co mówimy? Przestajemy słuchać? Dlaczego obiecujemy, nie spełniając obietnic? Dzieci wierzą, że jeśli ktoś im powie, że pojedzie z nimi gdzieś, to jedzie. Mają pewność, że jeśli ktoś im obieca wspólne popołudnie, to nie będzie nic ważniejszego od tego. Wiecie dlaczego? Bo one wierzą w słowo dane. Jeśli same obiecują coś komuś, to tak robią. Z wiekiem, nasze słowo traci na wartości. Spróbujmy zatem obiecywać tylko rzeczy, których jesteśmy pewni, umawiać się wiedząc, że mamy czas.
Mam plan, dla siebie i dla Was. Na dzisiaj i na zawsze, bądźmy świadomi jak dzieci.
Nie bójmy się wyzwań, skaczmy przez wysokie mury, próbujmy nowych smaków, odwiedzajmy nowe miejsca.
Mówmy szczerze, co myślimy, ale nie po to, by ranić, ale by pomóc.
Bawmy się życiem, chociaż raz dziennie zróbmy coś dziecinnego. Skaczmy po liniach, uśmiechajmy się do obcych, zróbmy wianek albo powiedzmy szczerze komuś coś miłego:)
Wierzmy, w siebie. Wierzmy w swoje słowo.
Najważniejsze to pielęgnujmy dziecko w sobie, żeby z ich prostotą, uwagą, radością patrzeć na świat.