To są moje pierwsze wakacje od dobrych kilku lat, kiedy wakacyjny czas w większości spędzam w mieście. Niemniej jednak doskonale odczuwam tę wakacyjną atmosferę w powietrzu, starając się, by każdy weekend spędzić poza miastem. Tutaj pojawia się problem, bo o ile jako tako radzimy sobie z przygotowywaniem jedzenia, dbaniem o jego jakość w czasie całego roku, tak wakacyjny czas jest dużym wyzwaniem. Kiedy to pozwalamy sobie na o wiele za dużo, skutki mogą być widoczne jeszcze długo po urlopie. Nie mówię tu tylko o wadze, ale także zdrowiu, które trochę nam podczas urlopu może podupaść. Jak więc korzystać w pełni z wypoczynku, jednocześnie zdrowo jedząc? Poniżej przedstawiam parę prostych rozwiązań na różne rodzaje wyjazdów i powszechne grzechy wakacyjne
Wakacje all inclusive
Tutaj niestety miałam niemały problem, sama raczej wybieram inne formy wypoczynku, więc omówię to „na czuja”. Jeśli ktoś korzysta z takiej oferty wakacyjnej i pojawiły się problemy, inne niż opisałam, to dajcie znać, postaram się znaleźć rozwiązanie. Na takich wakacjach wszystko jest bez ograniczeń, zarówno jedzenie, jak i alkohol. Doskonale znana nam mentalność „zapłacone, trzeba zjeść”. Skoro więc zapłacone jest za WSZYSTKO, czemu by nie zjeść WSZYSTKIEGO? Według mnie to najtrudniejsze miejsce do „odmawiania sobie”. Jednak do wykonania. Znany i powszechny trik, to do nakładania posiłków ze szwedzkiego stołu poleca się branie mniejszego talerze. Oczywiście, skuteczna metoda, jeśli tylko nie wykonamy trzech lub więcej rundek po dokładki. Ja polecam zrobić najpierw rundę w postaci rekonesansu- przejść wszystko do wyboru i wybrać rzeczy, na które najbardziej mamy ochotę, pamiętając, że mamy jeden talerz. Alkohol to oddzielna bajka, jednak to, co chciałabym uświadomić to dodatki. O szkodliwości procentów nie będę się rozwodzić, natomiast zwróćcie uwagę na ilość słodkich, gazowanych napojów, jakie wypijacie wraz z drinkami. Zazwyczaj są one mocno rozwodnione i zawartość słodkiego, lepkiego napoju, jest dużo większa, więc by uzyskać pożądany efekt, wypijasz więcej i więcej.
Wakacje z rodziną
Jesteś przekonany, że jedzenie ma ogromny wpływ na jakość życia, natomiast dla rodziny wciąż gotujesz oddzielne posiłki. Urlop stawia niemałe wyzwanie, bo nagle, jeśli już gotujemy, trzeba gotować dla wszystkich. Widzisz oczami wyobraźni ten krzyk i godziny przy stole by dziecko zjadło coś zielonego? Po pierwsze nie zakładałabym czarnych scenariuszy. Gotowanie może być też zabawą. Wakacje to najlepszy czas, żeby włączyć całą rodzinę w przygotowanie posiłku, wszyscy mają wtedy czas. Jestem zdania, że da się wyczarować mnóstwo pomysłów, na zdrowe posiłki, szybkie i łatwe do przygotowania nawet w warunkach polowych. Najlepiej jednak nie zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę, zwłaszcza gdy dopiero zaczynamy zmiany w naszym odżywianiu. Spróbujmy zaplanować parę rozwiązań i prostych posiłków jeszcze w domu. Przejrzyjmy przepisy, zróbmy listy produktów, uwzględniając miejsce, gdzie akurat jedziemy. Może gdzieś w pobliżu będzie targ ze świeżymy owocami? Albo miejsce, gdzie można kupić świeżą rybę? Dobrym rozwiązaniem jest uznanie planowania jedzenia, tak samo, jak pakowania, tak by na miejscu nie latać i nie szukać jednego składnika. Pamiętajmy, że dużo ciekawych potraw można przygotować przy użyciu ogniska, grilla.
Wakacje pod namiotem?
Ten rodzaj wakacji przetestowałam najczęściej, jedzenie czasem pozostawało dużo do życzenia, ale z czasem, im większą wiedzę zdobywałam, zdawałam sobie sprawę, że nie mogę w trakcie wakacji robić wakacji od zdrowia. Co najczęściej się pojawiało? Zupki chińskie, dania instant. Całe zło żywieniowego świata usprawiedliwiałam wakacjami. Bo przecież nie ma dostępu do kuchni, bo nie da się gotować itp. itd. Z czasem jak mój organizm nie radził sobie już tak dobrze z trawieniem chemii, postanowiłam poszukać rozwiązań.
Kiedy masz do dyspozycji kuchnię polową...
Czasem może to być kuchenka gazowa, czasem kuchnia kempingowa, a wrzucę do tego też grilla. Jest to najprostsza opcja, żeby coś przygotować. Z pomocą kuchenki bez trudu przygotujesz kaszą np. jaglaną, czy kuskus. Świeże warzywa kupione na lokalnym targu można bez przeszkód ugotować/udusić w garnku/menażce z dodatkiem łyżki masła. Warzywa z kaszą i obiad gotowy. Grill świetnie się sprawdzi w opcji, kiedy mamy mięso, najlepiej skorzystać z folii aluminiowej, w której można ułożyć kawałek mięsa, dodać masła świeżej pietruszki i położyć takie zawiniątko na grillu. Ognisko to przecież pyszne pieczone ziemniaki z dodatkiem świeżej pietruszki albo sosu z jogurtu naturalnego z ziołami. Pod namiotem naszym przyjacielem powinny też być jajka, z których bez trudu przygotujesz jajecznicę, lub ugotujesz je na kuchence.
Kiedy masz do dyspozycji wrzątek…
Trochę trudniejsza opcja, ale są na to sposoby. Wiesz, że płatki owsiane można przygotować tylko z użyciem wrzątku? A kuskus nie wymaga gotowania, tylko zalania wrzątkiem i odstawienia? Wrzątek można prawie zawsze (o ile nie jesteśmy w środku lasu) gdzieś znaleźć. Przetestowałam już proszenie/kupowanie na stacjach benzynowych, po domach, restauracjach. A jak masz wrzątek, to masz też ciepły posiłek. Jeszcze jakiś czas temu jeździłam autostopem i jedzenie w trakcie trasy stanowiło duży problem. Jadąc z przyjaciółką na południe Europy, wynalazłyśmy patent na bardzo dobry posiłek, który można przygotować tylko z udziałem wrzątku. Kaszę kuskus zalewałyśmy gorącą wodą, do tego wędzony łosoś, który nadawał potrawie smaku. Można dodać też trochę sera albo ziarna słonecznika, które bez problemu można dłużej przechowywać.
Kiedy nie masz nic…
To już opcja tak zwany level hard. Nie masz żadnej opcji, więc jesz co pod ręką. Jeśli jest możliwość zjedzenia czegoś zdrowego w restauracji/karczmie, to jak najbardziej polecam świeże lokalne produkty, gotowane na miejscu. Niekoniecznie bary szybkiej obsługi, czy odgrzewane na starym tłuszczu kotlety schabowe. Możliwa jest też opcja, że nie masz nic, ale masz sklep. Można spróbować wtedy zapytać o wrzątek, ale nie masz, kubka, łyżki itp. Wtedy najlepszym rozwiązaniem są kanapki. Ciemne pieczywo, masło, świeże warzywa, świetnie sprawdza się awokado, pomidor.
Wakacje za granicą?
Nie będą zbytnio się skupiać na formie wypoczynku, ale problemie, jaki może się pojawić, kiedy nie znamy produktów, z których przygotowane są posiłki, albo chcemy coś kupić, ale nie wiemy, co to jest. W takich miejscach, gdzie jest okazja do próbowania unikalnych lokalnych potraw. Zachęcam do tego, jest to gwarant świeżości. Czasem nie da się zjeść „dietetycznie” i jedynym możliwym posiłkiem jest pizza z włoskiej pizzerii. Tutaj chyba Was zaskoczę, bo wcale nie uważam, żeby trzeba było zjeść tylko rukolę z pizzy, a zostawić ciasto. Jeśli jest to okazyjnie pojawiająca pizza, z dobrych świeżych składników, zjedzmy ją ze smakiem i bez wyrzutów sumienia.
Ja w tym roku planując wakacje, przygotowuję się do nich kulinarnie, sprawdzam, czytam co, mogę jeść w miejscu, do którego jadę i co należy spróbować najbardziej lokalnego. Będzie mi łatwiej, wybierając z karty, jeśli będę znała, chociaż ogólny skład potraw.
Parę ogólnych głównych grzeszków wakacyjnych
1. Jedzenie typu fast food – na to nie ma rady, trzeba omijać szerokim łukiem. Nie dorabiamy do tego teorii, jest śmieciowe, ma dużo cukru, tłuszczu i uzależnia.
2. Słodycze, lody, gofry- Zależy jakie słodycze, a najbardziej zależy w jakiej ilości. Jeśli to jest jedna porcja lodów (nawet tych z włoskiej lodziarni), to zazwyczaj nie ma problemu. Wiem też, że we Włoszech już coraz częściej pojawiają się smaki bezcukrowe, albo całe lodziarnie przygotowujące zdrowe lody. Warto takich poszukać, by móc rozkoszować się smakiem. Gofry natomiast to historia odmienna. Jeśli macie ochotę na gofra, warto wziąć suchego bez dodatków, a podarować sobie tony bitej śmietany i frużeliny owocowe, to one głównie skazują gofry na miano dużych wakacyjnych grzechów.
3. Alkohol- Ograniczamy, dbamy o jakość. Kieliszek włoskiego czy portugalskiego wina jeszcze nikomu nie zaszkodził.
4. Brak jedzenia. Tyle się dzieje, tu plaża, tam góry, atrakcji co niemiara. Zapominasz jeść, przypomina Ci się dopiero, jak kładziesz się spać i doskwiera Ci głód. Kontroluj, by zjeść coś, co kilka godzin, można z tego utworzyć kolejną atrakcję, jak ognisko, grill.
5. Objadanie się. Pomyśl, warto ryzykować całą pracę, jaką dotychczas włożyłeś w nowe nawyki żywieniowe, aby zaprzepaścić to objadaniem się na urlopie? Z pewnością nie. I to powinien być główny argument, robisz to dla siebie!
W końcu to przecież wakacje….
Wiem, jednak że największy problem nie stanowi dostęp do wrzątku, brak wyboru w restauracjach. Największym problemem jest nasze przekonanie, że skoro są WAKACJE, raz w roku, więc mogę prawda? Ile macie takich okazji? Bo ja często słyszę: święta to sobie pozwolę, urodziny to po świętuje, rocznica więc nie wypada nie zjeść, kolejne święta, grill to nie będę wymyślać, jestem w gościach, zjem, co dają, wesele więc jak tu nie zjeść, w wakacje nie będę sobie odmawiać. I tak cały rok. Cały rok szukamy wymówek. Problemem jest nasza świadomość, że zmiana stylu jedzenia, zorientowanie na zdrowie, nie jest DIETĄ, samą w sobie, nie jest czasowe. To jest sposób życia, jaki wybieramy. Zdecydujmy więc, że wybieramy dla siebie jak dla najlepszego przyjaciela, zdrowe, wysoko jakościowe produkty, nieprzetworzone pokarmy, świeże warzywa i lokalne potrawy. Pozwólmy sobie na próbowanie i uczenie się nowych smaków, nie przeginajmy w stronę restrykcyjnych diet, ale też cieszmy się jedzeniem. To, co trafia do naszego żołądka, buduje potem nasz cały organizm, więc pokarm, którym będziemy się żywić w trakcie urlopu, będzie miał niemały wpływ na jakość naszych wakacji. Na naszą skórę, nasze humory, ból brzucha czy głowy.
Dlaczego by więc nie wybrać zdrowych wakacji z głową? Świadomie karmiąc swój organizm dobrą jakością, smacznymi potrawami i nowymi smakami?
Świadomego, zdrowego, a przede wszystkim smacznego wypoczynku Wam życzę!