Skoro już zaczęłam jakiś czas temu prowadzić bloga o świadomości ciała, należałoby Wam trochę więcej o niej poopowiadać. Taka jest misja. Jak to z każdą misją bywa, czasem giną w akcji. Czasem zostają porzucane, ta miała szczęście i postanowiłam rozpocząć misję uświadamiania ponownie. Typowe podstawy.
Czemu w ogóle zajmuję się świadomością ciała, skoro jestem dietetykiem, prowadzę wizyty, spotykam się z Wami, układam diety. Moim pierwszym kierunkiem była fizjoterapia, którą też skończyłam, długo szukałam w niej swojej ścieżki. Jakiejś specjalizacji, która by do mnie przemawiała. W międzyczasie rozpoczęłam studia z dietetyki. Poczułam, że to jest to. Natomiast, ambicja nie pozwalała mi nie wykorzystać potencjału fizjoterapii w dietetyce. Początkowo myślałam, że holistyczna praca ze sportowcami, to będzie strzał w dziesiątkę. Moja droga nie okazała się taka prosta, nie rozumiałam podejścia do zawodów, sportu. Podjęłam decyzję, że trzeba szukać dalej. Na studiach magisterskich wybrałam specjalizację ze świadomości ciała. Nie od razu miałam pomysł, jak połączyć to z dietetyką, długo było to odrębne zainteresowanie. Aż w końcu, w trakcie już praktyki, olśniło mnie.
Wiele z Was przychodzi do mnie, rozmawia ze mną. Mamy ten komfort, że wizyty u mnie trwają więcej niż u lekarzy. Otwieracie się, zaczynamy rozmawiać, okazuje się, że jedzenie to czubek góry lodowej. Czasem, przykrywamy swoje problemy jedzeniem, czasem nasze nawyki żywieniowe mówią o tym, co się dzieje w naszym życiu. To jest praca do psychologa. Nieraz, pewnie rozczarowani, że Wam nie pomagam, zostajecie odesłani z mojego gabinetu, ze skierowaniem na konsultację o psychologa. Jest też druga sprawa, równie ważna, psycholog tutaj dużo pomoże, ale świetnie zadziała też praca z ciałem i umysłem jako jednością. Dochodzimy do sedna. Brzmi jak kwadratowe jaja. Nie szkodzi.
Lubię pracować na przykładach, zacznijmy od jednego z nich. (Przykład oczywiście wymyślony na potrzeby tekstu).
Pani Anna zgłasza się z przewlekłym bólem brzucha. Lat 35. Pojawiają się biegunki, czasem zaparcia. Opisuje, to jako: „stały, jeżdżące uczucie, w dolnych częściach brzucha”. Ma problemy ze snem, zdiagnozowaną chorobę autoimmunologiczna. Badanie lekarskie i wyniki z krwi, wykluczają problemy zdrowotne związane z bólem brzucha. W wywiadzie nie widać wyraźnych zależności między bólami a przyjmowanymi pokarmami. Przyszła po dietę, bo może jakieś jedzenie jej szkodzi. To, co często pomijane jest w wywiadzie, to pytanie pacjenta, o ostatni stres. Ostatnie przeżycia, słabsze dni, albo dłużej trwające przemęczenie. Rzadko kiedy jedno pytanie wystarczy. Może się okazać, że pacjentka odpowie, że nie wcale nie jest zestresowana, ogólnie jest szczęśliwa. Dobrze jej się wiedzie, żadnych większych stresów nie przeżyła w ostatnim czasie. Siedzi skulona na krześle, szybko się irytuje, podnosi głos, albo ignoruje pytania o stres. Objawów jest dużo więcej. Czasem są tak niespecyficzne, z pomocą wtedy przychodzi mi świadomości ciała.
Dużo niespecyficznych objawów wynika z zaburzeń psychosomatycznych. W skrócie tłumacząc ten termin, oznacza to, że wiele dolegliwości, które odczuwamy z ciała, może być wynikiem zaburzeń, które rodzą się w głowie. Objawy psychosomatyczne, mogą się demonstrować np. astmą, atopowym zapaleniem skóry, wrzodami (stąd, popularne stwierdzenie o stresie, który może wywołać wrzody), problemy ze snem, oraz te, które najczęściej widzę w gabinecie, czyli problemy z zaburzeniami odżywiania, cukrzycą, przewlekłe zmęczenie, wyczerpanie, niespecyficzne bóle brzucha. W takim razie jak ma się do tego świadomość ciała? Jak już wspominałam we wcześniejszym tekście, ciało pokazuje emocje, które przeżywamy. Dzięki temu, że jesteśmy dużo bardziej świadomi i wyczuleni na jego sygnały, możemy z łatwością połączyć to z sytuacjami, które dzieją się w naszym życiu. Nawet jeśli wcześniej uważamy, że nie miały one znaczenia.
A Pani Anna? Poprosiłam, żeby prowadziła dzienniczek żywieniowy, zapisując jednocześnie pory, po jakich posiłkach pojawiał się ból brzucha. Okazało się, że ból pojawiał się zawsze rano, a także w niedzielę wieczorem. Związane było to z pracą. Wciąż nie mogłyśmy dojść, dlaczego ból się pojawia. Pojawiające się biegunki, świadczyły o tym, że możemy mieć do czynienia z zespołem jelita drażliwego (link). Moja sugestia o wizycie u psychologa została zbyta. Irytacja wzrastała, a ilość środków farmakologicznych, jakie zjadała Pani Anna, żeby sobie pomóc wzrastała z dnia na dzień. Wtedy udało mi się namówić, pacjentkę na jedne zajęcia ze świadomości ciała. Wybrała jedną z metod (każdą kolejną metodę, będę opisywać, na bieżąco, dlatego zapraszam do śledzenia bloga:))
Zajęcia nie zredukowały bólu całkowicie, ale pozwoliły jej uwrażliwić się na odczucia płynące z ciała. Zaakceptowała, że ból może być pochodzenia psychosomatycznego, bo zrozumiała, że umysł i ciało są nierozerwalne i zarówno jak możemy wpływać na ciało umysłem – np. wykonując zaplanowane ruchy, tak ciało, może reagować na to, co dzieje się w naszej głowie. Przekaz nie jest jednostronny. Pani Anna pozwala myśleć, że elementem zapalnym jest praca, aktualnie poszukuje przyczyny, która mogłaby powodować bóle brzucha.